Kapital intelektualny a przestarzale budzetowanie
Przez kilka dni nie umieszczałem nowych postów na blogu ponieważ „byłem w drodze”. W weekend zawiozłem dzieciaki z dziadkami do Jaszowca (niedaleko Wisły) na ferie zimowe, a w niedzielę wieczorem poleciałem do Paryża na seminarium Club Grande Europe, które jest poświęcone perspektywom przyjęcia euro przez nowych członków UE. Do Paryża zawiozłem chrzan, który zamówił mój kolega (we Francji nie ma dobrego chrzanu), a z powrotem przywiozłem sery, które zamówiła moja małżonka.
Przez kilka ostatnich tygodni czytałem dużo literatury poświęconej kapitałowi intelektualnemu. Im więcej czytam na ten temat, tym wyraźniej widzę konieczność zmiany podejścia do polityki gospodarczej, a w szczególności do sposobu zarządzania instytucjami publicznymi i prywatnymi.
W szczególności:
-
Tradycyjny system budżetowania „zbankrutował”. Większość firm jest organizacjami opartymi na wiedzy, podczas gdy budżetowanie jest procesem, który liczy pieniądze, zaangażowane środki finansowe, a zupełnie abstrahuje od kapitału ludzkiego. Na przykład płace osób wysoko wykwalifikowanych, czy wydatki na szkolenia liczy się jako koszty, podczas gdy jest to „inwestycja w kapitał ludzki”, która często ma bardzo wysoką stopę zwrotu.
- Proces budżetowania nakłada na firmy niesamowicie sztywny gorset, podczas gdy otoczenie zmienia się dużo szybciej niż poprzednio, co oznacza że decyzje trzeba podejmować szybciej. Czasami bywa tak, że biurokratyczny proces budżetowania generuje koszty (w postaci utraconych możliwości) porównywalne z korzyściami finansowymi wynikającymi z budżetowania, które skupiają się na obniżaniu kosztów, podczas gdy sukces przedsiębiorstwa zależy przede wszystkim od umiejętnego wykorzystania okazji.
- Proces budżetowania pozwala odpowiedzieć na pytanie ile kosztuje jednostka danego towaru, lub danej usługi. W zaawansowanych firmach można te ceny porównać z dostępnymi benchmarkami, a w jeszcze bardziej zaawansowanych firmach można przeprowadzić globalny sourcing towarów i usług w celu obniżenia kosztów i poprawy jakości. Natomiast do rzadkości należą takie firmy, które potrafią ocenić efektywność wykorzystania kapitału intelektualnego dla realizacji celów firmy. Na przykład czy inżynierowie w firmie mają rozwiniętą sieć wymiany wiedzy z osobami z branży w celu bieżącego śledzenia najnowszych dokonań? Czy relacje z klientami są trwałe? Czy percepcja marki, zaufanie do firmy ulega zmianie i jakie są główne czynniki wpływające na ten proces? Czy misja i wizja firmy jest „wysokiej jakości” i czy przekłada się na cele strategiczne? Czy alokacja kapitału wiedzy do realizacji celów strategicznych jest optymalna?
- Proces budżetowania jest z reguły oderwany od najważniejszych czynników decydujących o sukcesie firmy czy organizacji. Na przykład, często nie mierzy się czynników, które są kluczowe dla tworzenia nowych produktów (jak na przykład wartość nowych patentów, czy nowych pomysłów jeszcze nie opatentowanych lub zdolność organizacji do dzielenia się wiedzą i do pozyskiwania wiedzy z zewnątrz). Często proces budżetowania zupełnie ignoruje właściwe bodźce. Na przykład zakłada nagrody za realizację planu finansowego (cięcie kosztów, wykonanie budżetu), natomiast nie wiąże przyrostu kapitału intelektualnego firmy z odpowiednimi bodźcami finansowymi, a to właśnie kapitał intelektualny decyduje o wielkości przyszłych zysków.
- W prywatnej firmie, ale również w publicznej instytucji zdolność do realizacji podstawionych celów strategicznych często zależy od kapitału intelektualnego (kapitału wiedzy, kapitału relacji i kapitału strukturalnego) w 80-90 procentach, natomiast reszta sukcesu, czyli tylko 10-20 procent to wkład środków finansowych, które w XXI wieku są coraz łatwiej dostępne. Raporty firm (tych notowanych na giełdzie) oraz sprawozdania z działalności instytucji publicznych często albo całkowicie ignorują kapitał intelektualny, albo informują o tym tylko w niewielkim stopniu, natomiast obszernie informują o finansach firm. Często raporty takie są zupełnie bezużyteczne dla managementu, gdyż odzwierciedlają przeszłość, zamiast skupiać się na przyszłości. Pytanie, jak wiele firm wykorzystuje sprawozdania kwartalne lub roczne w procesie zarządzania? Jak się mają raporty finansowe do codziennej praktyki zarządzania? Jak wiele instytucji publicznych wykorzystuje sprawozdanie ze swojej działalności (najczęściej te raporty są traktowane jako uciążliwa, biurokratyczna procedura, która odciąga od bieżących zadań). A jak powinno być? Czy sprawozdanie z działalności nie powinno zawierać oceny przygotowania firmy lub instytucji do realizacji postawionych celów? A w tych ramach czy najwięcej miejsca nie powinno być poświęcone najcenniejszym aktywom, firmy czyli aktywom niematerialnym?
Te pytania przenoszą się w naturalny sposób na poziom regionu czy kraju. Wiele krajów stworzyło wizję rozwoju, na przykład „Inteligentny naród 2015″ w Singapurze. Taka wizja pozwala określić jakim krajem chcemy się stać, jakie są nasze mocne i słabe strony i jakie będą główne źródła sukcesu. Taka wizja pozwala na optymalną alokację zasobów i pozwala na koordynację działań różnych ministerstw wokół wspólnej wizji.
Przekonałem się, że interdyscyplinarne wykształcenie pozwala lepiej ocenić jak ważne są poruszane powyżej problemy. Na przykład makroekonomiści, czy specjaliści od rynków finansowych analizują dane gospodarcze, takie jak produkcja, inflacja, zatrudnienie, wyniki finansowe przedsiębiorstw etc. Jednak, jak wielokrotnie pisałem na tym blogu, w XXI wieku zbieramy „złe dane”. Bardzo wiele wiemy o tym ile wyprodukowano samochodów czy par butów, oraz ile maszyn i budynków zakupiono lub zbudowano. Natomiast bardzo niewiele wiemy o dobrach nietrwałych, które stanowią coraz większą część naszego życia. Na przykład jak zmierzyć „produkcję” pomysłów która dokonuje się za pośrednictwem Internetu i często jest wynikiem pracy kilkudziesięciu pracowników wiedzy na kilku kontynentach. Albo inny przykład. Omawiałem ostatnie wichury w Polsce z wybitnym polskim matematykiem i spytałem go czy wichura poczyniła u niego jakieś straty. W odpowiedzi usłyszałem, że ogromne, ponieważ przez dłuższy czas nie mógł pracować z powodu braku prądu, więc pewne dokonania naukowe zostały opóźnione. Media raportują nam straty w postaci liczby powalonych drzew i zniszczonych samochodów, podczas gdy być może znacznie większe straty zostały poczynione w sferze niematerialnej. Wycena wielu firm na giełdzie zupełnie nie odpowiada jej wycenie księgowej (która obejmuje mury i maszyny) tylko odzwierciedla potencjał firmy, czyli przede wszystkim aktywa niematerialne, takie jak marka, baza klientów, stan przygotowań do realizacji nowych produktów i usług, czy jakość i przejrzystość zarządzania. W przypadku instytucji publicznych zamiast dobrej wyceny giełdowej instytucje, które dbają o aktywa niematerialne cieszą się wysoką reputacją.
To wszystko powoduje, że ekonomia XXI wieku bazuje na danych które dobrze opisywały gospodarkę XX wieku. To powoduje, że decyzje gospodarcze są obarczone coraz większych ryzykiem popełnienia błędu. Wydaje się absolutnie konieczne aby zarówno firmy, jak i narodowe urzędy statystyczne znacznie przyspieszyły prace na wprowadzeniem wiarygodnych miar aktywów niematerialnych, a w szczególności kapitału intelektualnego. Sceptykom polecam ostatni raport Międzynarodowej Organizacji Pracy o globalnym zatrudnieniu (po angielsku) , który pokazuje, że w 2006 roku 40 procent ogółu zatrudnionych (czyli 2.9 miliarda) pracowało w usługach i po raz pierwszy ten wskaźnik przekroczył udział zatrudnionych w rolnictwie, który wyniósł 38.7 procent. W przemyśle zatrudnionych było 21.3 procent ogółu zatrudnionych.