Kilka pytan o euro i kilka odpowiedzi
Pod wywiadem ze mną w sobotnim Dzienniku Rafał Wierzchowski zadał kilka ciekawych pytań o euro. Poniżej pytania i moją próba odpowiedzi. Zainteresowanych zapraszam do dyskusji. Pytania są bez kropek, moje odpowiedzi są z kropkami.
* * *
Od tygodni próbuję się czegoś dowiedzieć. Odpowiedzi to najczęściej banały, ale z natury jestem ciekawym człowiekiem (jak czegoś nie wiem, to się pytam) i liczę na to, że w końcu ktoś mi sensownie odpowie:Jestem przedsiębiorcą i skorzystam na wprowadzeniu Euro (część rozliczeń już prowadzę w tej walucie, na pewno będzie wygodniej), niemniej wraz z rozwojem sytuacji kryzysowej na świecie zaczynam mieć pewne wątpliwości. Proszę odpowiedzieć na poniższe pytania:
Po pierwsze, Europejski Bank Centralny będzie ustalał poziom stóp procentowych dla całej strefy Euro (w Polsce dla złotówki robi to NBP). Czy pozbawiając się wpływu na ich wysokość coś rzykujemy? Czy możliwa jest sytuacja, w której potrzebne nam są niższe (wyższe) stopy niż w Niemczech, lub Francji? Wtedy pojawia się problem, nieprawdaż?
- Jest bardzo prawdopodobne, że poziom stóp procentowych ustalany przez EBC będzie dla nas za niski, co oznacza że możemy rozwijać się przez jakiś czas szybciej, ale kosztem utraty konkurencyjności w dłuszym okresie (na skutek wzrostu inflacji). Aby sobie z tym poradzić musi zwiększać naszą wydajność, a w XXI wieku to oznacza budowę gospodarki opartej na wiedzy, innowacyjność procesową i produktową, wychodzenie na nowe rynki. Dawniej jeszcze mówili, że można zacieśnić politykę fisklaną, ale polityka ekonomiczna unii walutowej pokazuje, że to są mrzonki.
Po drugie, kwestia “podatku inflacyjnego”, inaczej zwanego “rentą emisyjną”, teraz przychód z tego tytułu trafia do rządu RP, a po wprowadzeniu Euro trafi do?
- Strefa euro ma niską inflację i dobrze rozwinięty system podatkowy, więc i renta emisyjna jest niska. Z punktu widzenia NBP ważniejsze są dochody z tytułu mądrego lokowania rezerw dewizowych w długim okresie oraz eliminacja ryzyka aprecjacji. Na przykład w 2007 roku NBP uzyskał dochodowość rezerw 5.5% licząc w walutach obcych, ale w złotych miał ponad 10mld stratę z powodu aprecjaji złotego. Zatem po wejściu do euro skorzystamy, bo dochód z rezerw pozostanie a ryzyko aprecjacji zmaleje. Tutaj link do artykułu Daniela Grosa który pokazuje, że reguły dystrybucji dochodów z renty emisyjnej w EBC powodują, że biedniejsze kraje zyskają po wejściu do strefy euro.
Po trzecie na jakiej zasadzie będzie odbywać się transmisja Euro do Polski, będziemy je pożyczać na procent, tak jak złotówki od NBP? Procent trafi do ECB, zamiast jak do tej pory do NBP (który nadwyżki może odprowadzać do budżetu RP), tak?
- Operacje zasilające banki w środki pieniężne prowadzą narodowe banki centralne. Operacje NBP już są zharmonizowane z operacjami eurosystemu, tylko pewnego dnia banki dokonają takich samych transakcji denominowanych w euro. W pozostałych kwestiach odsyłam do Grosa i do statutu eurosystemu.
Po czwarte, strefa Euro pogrąża się w recesji, czy to na pewno dobry pomysł wchodzić na pokład statku, który coś jakoś tak jest bardziej zanurzony niż powinien?
- Europa nie ma wyjścia, żeby konkurować z Azją w XXI wieku musi być zjednoczona i mieć wspólną walutę. Jeżeli dzisiaj nie byłoby euro, to nie tylko Islandia wśród krajów Zachodu wymagałaby międzynarodowej pomocy. Strefa euro potrzebuje reform, z euro czy bez, problemem jest brak politycznej woli do ich przeprowadzenia. Z badań MFW wynika, że najbliższe dwa lata będą dramatyczne dla USA i lepsze dla EMU, bo w Europie jesteśmy mniej zadłużeni. Zatem zanurzenie jest głębsze, ale wyporność statku bardzo duża.
Po piąte, wejście do strefy Euro poprzedzone jest wymaganiami utrzymania sztywnego kursu złotówki wobec Euro, jedynym sposobem by to zrobić jest manipulacja kursem PLN poprzez zakup i sprzedawanie Euro w razie potrzeby: czy nie ma tu ryzyka, że spekulanci wiedząc o tym “wydrenują” rezerwy NBP?
- Takie ryzyko jest, chociaż doświadcznie Grecji czy Słowacji pokazuje, że w ERM2 raczej dominuje presja na aprecjację waluty. Problem może się pojawić gdyby inwestorzy nie uwierzyli że plan wejścia jest wiarygodny i gdyby (teoretycznie) bank centralny był eurosceptyczny i specjalnie źle interweniował lub nie interweniował na czas. Ale o drenaż się nie trzeba martwić, prędzej bank odpuści, kurs się zdewaluuje i licznik ERM2 (który musi nabić 2 lata) zresetuje się do zera.
Po szóste wreszcie: co stanie się z rezerwami walutowymi NBP, kiedy już naszym bankiem centralnym będzie ECB? Pytam, bo słyszałem opinię, że “będzie trzeba oddać je do ECB”?
- Tak na oko około 5% rezerw przekażemy do ECB (za udziały w kapitale), 95% nam zostanie. A ponieważ nie trzeba będzie bronić rodzimej waluty, wtedy będzie można stworzyć Państwowy Fundusz Inwestycyjny z kwotą 50 mld dolarów i inwestować długoterminowo, dając rządowi dodatkowe dochody.
Nie jestem ani przeciwnikiem, ani zwolennikiem wejścia RP do strefy Euro. Nie mogę być, nie znając odpowiedzi na powyższe pytania. Każdy, kto opowiada się za lub przeciw bez takiej wiedzy, jest albo idiotą, albo ma motywy ideologiczne.
- To tylko nieprecyzyjne odpowiedzi na szybko, ma być w grudniu obszerny raport NBP na ten temat, ciągle mam nadzieję że będzie rzetelny, chociaż niepokoi mnie że jak pisano w mediach “z powodu nacisków” odszedł cały zespół piszący raport z szefem dr Cezarym Wójcikiem, którego uważam za jednego z najlepszych polskich ekonomistów młodego pokolenia.