Strefa eurodługów
Brytyjski Telegraph opublikował ciekawy artykuł na temat rosnących deficytów budżetowych w krajach strefy euro, o tym że rynki coraz mniej chętnie chcą te deficyty finansować, co jest odzwierciedlone w oprocentowaniu jaki muszą zaoferować rządy takich krajów jak Włochy, Grecja, Hiszpania czy Irlandia, które przewyższa oprocentrowanie podobnych obligacji rządu Niemiec od 150 czy nawet 250 punktów bazowych (czyli 2.5 punkta procentowego).
Uaktualnienie:
Żarty się skończyły, Standard&Poors obniżył rating Hiszpanii do AA+, która tym samym straciła najwyższy rating AAA. A recesja dopiero się zaczęła w strefie euro.
Agencje ratingowe rozpoczęły proces obniżania wiarygodności kredytowej krajów Unii Europejskije i strefy euro (Grecja do A-, Rumunia do statusu obligacji śmieciowych, Hiszpania na liście obserwacyjnej). Pojawia się coraz więcej artykułów poważnych ekonomistów amerykańskich i europejskich analizujących czy strefa euro może się rozpaść, czy jakieś kraje zdecydują się na wyjście ze względu na możliwość dokonania konkurencyjnej dewaluacji (w srefie euro i w ERM2 trudno o taką decyzję), póki co sytyuacja i tak nie jest najgorsza, bo euro jest relatywnie słabe. Telegraph zadaje na koniec tekstu złosliwe pytanie. Tworzy się właśnie Europejska Unia Długów, co będzie jak niemieccy podatnicy zorientują się, że wiele krajów strefy euro zadłuża się na ich koszt?
Nie będę probował odcyfrować, co Telegraph chciał przez to powiedzieć (każdy może się łatwo domyślić), ale warto zwrócić uwagę na kilka znanych i mniej znanych faktów i ich konsekwencji:
- w wielu krajach UE szybko rośnie protekcjonizm. Przejawia się on na kilka sposobów, na przykład w Grecji i w Austrii (ale prawdopodobnie podobne rozmowy miały też miejsce w innych krajach) banki otrzymały “polityczne instrukcje” w aksamitnych rękawiczkach od najwyższych włądz, że mają nie zwiększać akcji kredytowej za granicą. W wielu krajach rosną naciski, żeby nie wypłacać dywidend, tylko zatrzymać je w firmach, szczególnie w bankach bardzo potrzebujących nowego kapitału, przy bardzo silnych ponadgranicznych inwestycjach kapitałowych to oznacza stawianie barier dla przepływu kapitału
- swobodny przepływ kapitału przestał być nawet mantrą MFW, który w ramach programu pomocowego dla Islandii jako warunek postawił wprowadzenie ograniczeń w przepływie kapitału
- protekcjonizmowi w przepływie kapitału towarzyszy szybki spadek handlu, warto wspomnieć że stawki frachtu morskiego spadły do zera !!! Wiele krajów już rozważa wsparcie dla swoich przemysłów, co może prowadzić do retorsji innych krajów, które uznają to za łamanie zasad konkurencji. Grozi nam implozja handlu międzynarodowego w 2009 roku.
Na razie presja na konkurencyjną dewaluację nie jest duża, według przecieków miedialnych MFW sugerował takie rozwiązanie na Łotwie, aby pomóc temu krajowi wyjść z głębokiej recesji, ale propozycja została zablokowana przez Brukselę (Łotwa jest w wężu ERM2, więc o zmianie reżimu kursowego na Łotwie decydują wspólnie wszystkie kraje strefy euro i te należące do ERM2, po rekomendacji KE i EBC). Jeżeli jednak sytuacja w USA będzie się dalej szybko pogarszać i dolar zacznie tracić względem euro, to w takim scenariuszu silne euro będzie jak betonowe buty dla pływaka, nawet najlepszy sobie nie poradzi. Silne euro uderzyłoby miedzy innymi w niemiecką gospodarkę, która jest największym eksporterem świata. I wracamy do scenariusza o którym pisze Telegraph. Przy możliwym w takim scenariuszu spadku PKB Niemiec o 4 procent w 2009 roku, skłonność do zasilania budżetu UE przez niemieckich podatników może drastycznie zmaleć. Zatem trzymajmy kciuki za słabe euro, co z kolei zależy od skłonności azjatyckich, arabskich i amerykańskich inwestorów do kupowania papierów rządowych amerykańskiego rządu, który planuje deficyt budżetowy prawdopodobnie przekraczający 10 procent PKB!!!
Jakie wnioski płyną z tego dla Polski?
- Trzeba radykalnie przyspieszyć tempo wydawania środków unijnych. Pomimo, że przez lata na wielu konferencjach mówiłem, że należy dbać przede wszystkim o jakość projektów, tym razem całą uwagę bym poświęcił ilości projektów i zapewnieniu żeby strumueń euro był jak najszerszy, nawet kosztem pogorszenia jakości. Lepszy pewny wróbel dzisiaj, niż niepewny kanarek jutro. Duży napływ środków unijnych będzie dobrze wyglądał w bilansie płatniczym, ograniczy ryzyko Polski, a poza tym jeżeli nasz kraj będzie na pierwszym miejscu wśród wykorzystania środków unijnych to też będzie pozytywnie wspierało nasz wizerunek
- Trzeba uruchomić szeroki front pozyskiwania środków z Europejskiego Banku Inwestycyjnego, póki jeszcze są, bo inni już się tłoczą w kolejkach po te fundusze
- Pisałem o tym miesiąc temu, trzeba przyspieszyć emisje rządowych papierów skarbowych na rynkach zagranicznych, nie kierować się kosztem, tylko pozyskać płynność, nawet jeżeli będzie drogo
- Jeden minister powinien jeździć non-stop po świecie i rozmawiać z inwestorami, po takich spotkaniach zawsze rośnie zainteresowanie krajem i napływa trochę środków
- Trzeba wyemitować obligacje rządowe sukuk, czyli zgodne z prawem koranicznym i zorganizować roadshow dla tych obligacji po Zatoce Perskiej
- Trzeba wykorzystać fakt, że Dell przenosi fabrykę do Polski i zbudować wokół tego faktu mocny pozytywny PR (ogłoszenia w prasie, w telewizji – FT, WSJ, CNN, CNBC, Fox, Al Dżazira, ….)
- …. Mam jeszcze kilkanaście rekomendacji, ale zostawię je na poźniej.