Poniżej tekst nadesłany przez Marcina Gomołę. Są pewne nieścisłości ekonomiczne, ale za to dobrze napisany. 

Jest noc, gdzieś na obrzeżach dużej metropolii, w dzielnicy lichych domków, kleconych z byle czego, Ćmi się żarówka, ujadają psy. Przed nieoświetlonym domem stoi ciemna postać z ognikiem papierosa. Nerwowo się rozglądając, raz po raz zaciąga się dymem. Z ciemnego domu wychodzi inna postać i coś szepce tamtemu do ucha…

W piwnicy domu jest jasno jak w dzień. Zasłonięte kotarami okna nie wypuszczają na zewnątrz światła płynącego wielu halogenowych żarówek oświetlających spory pokój. Pełną parą pracują skanery i kserokopiarki. Mężczyźni ze szkłami powiększającymi uważnie kontrolują każdą zadrukowaną kartkę, wypluwaną przez maszyny i ostrożnie naklejają hologramy.

  • Dobre są – zachwyca się niski krępy facecik o grubych paluchach w brudnej koszuli.

  • Jak prawdziwe , z banku – cymesik! – wtóruje wysoki. – Będzie tego z pięćset tysięcy… Jeszcze dwie godziny i naprawdę będziemy boga… – Nie kończy., gdy nagle, z hukiem wylatują drzwi. Wyrwane wybuchem okna wpadają do środka. Dym napełnia pomieszczenie i oślepiający błysk i huk rozdziera powietrze.

  • Policja!!! Na ziemię!!! Nikt się nie rusza!!!

Do pomieszczenia wbiegają zamaskowane sylwetki policjantów z pistoletami maszynowymi oświetlając sobie drogę mocnymi ledowymi latarkami taktycznymi, które rzeźbią w kłębiącym się dymie snopy światła. Po chwili dym opada, do pokoju wchodzi prokurator w asyście policjantów.

  • No, od dawna mieliśmy ich na widelcu. To recydywiści, ale … doskonali fachowcy, iście jubilerska precyzja. Zobaczcie – te fałszywe „stówki” niemal nie do odróżnienia- zwraca się do policjantów skuwających leżące na ziemi postacie – Zabezpieczyć wszystko dokładnie!!!   

  • Za fałszowanie pieniędzy dostaniecie minimum 10 lat odsiadki!!! Nie lepiej to zgodnie z prawem zarabiać? – pouczył leżących na podłodze.

Akcja skończona. Za ostatnim fałszerzem zatrzaskują się z hukiem drzwi policyjnej furgonetki…

***

W centrum finansowym dużego miasta, na parterze eleganckiego biurowca – siedziby uznanego banku inwestycyjnego, w zamkniętym pokoju prestiżowej restauracji, trwa właśnie kolacja. Stół zastawiony suto, tam wąsate homary, gęsie wątróbki i inne przysmaki. Postacie w smokingach siedzą wokół i rozmawiają śmiejąc się od czasu do czasu. Wonny dym fajek i drogich cygar oraz markowej whiskey napełnia pomieszczenie.

  • Jutro puszczamy emisje super innowacyjnych CDSów w świat. – mówi gruba barczysta postać mieląc w zębach cygaro.

  • Mamy już zatwierdzenie emisji od naszej Rady?  – pyta grubasa chuda postać

  • Jasne, prawnicy wydali opinię że tak można i że jest to jak najbardziej zgodne z literą prawa. Prawda? – dopytuje się grubas zwracając się do niewysokiego tłustego człowieczka zajadającego homara. Wąsy zwierzęcia wystają mu z ust i rytmicznie poruszają się w miarę jak tłuścioszek przeżuwa. W tle padają jeszcze obcobrzmiące nazwy instrumentów finansowych IRSów, FXów … Delikatna jazzowa muzyka zagłusza przyciszone rozmowy.

  • Zaraz , zaraz ożywia się grubas – jak to na ostatnim wyjazdowym posiedzeniu nazwaliśmy naszego prawnika?

  • Kondom – odpowiedzieli śmiejąc się chórem współbiesiadnicy – albo pieszczotliwie – „Guma”.

  • To dlatego, że jak wchodzimy wiesz, He, he w te nowe niepewne biznesy, to musimy mieć zabezpieczenie – wiesz, jak to w życiu, no i żeby wszystko wyglądało legalnie -dodaje mentorskim tonem grubas.

Miłośnik homarów przestał na chwilę żuć.

  • Nie nazywajcie mnie kondonem – powiedział. Poza tym w tej opinii dla Rady zrobiłem zastrzeżenie, że takie emisji i w ogóle takie transakcje jak robicie, to kreacja pieniądza i że jest ryzyko,że zostanie to uznane za fałsz……

Nie skończył. Zwalisty grubas wstał nagle i rzucając cień, przez cygaro wycedził.

  • Po pierwsze Kondom, to nie „robicie”, a „robimy”. Po drugie nie po to płacimy ci po dwa tysiące za godzinę, żebyś robił jakieś zastrzeżenia i po trzecie Kondom…

Do pokoju z impetem wszedł wysoki dystyngowany jegomość. Powoli zbliżył się do stolika i stanął na szczycie stołu. Zebrani wstali.

  • Witamy czcigodnego Pana Przewodniczącego naszej Rady – niemal chórem wszyscy wyrecytowali.

  • Dobry wieczór. Na wstępie od razu przekażę wam mam nadzieję, dobrą wiadomość. Z ostatniej transakcji naszych nowych super pochodnych instrumentów finansowych zarobiliśmy okrągłe pięćset milionów. I dlatego Rada postanowiła przyznać wam premie po pięć milionów na głowę. Dobra robota, panowie, bo to dla nas czysty zysk – zakończył Przewodniczący

  • I zgodny z prawem – dopowiedzieli zebrani.

W chórze dopowiadających głos Kondoma brzmiał jakoś cicho i mało entuzjastycznie. Rozlano toasty. Grubas pochylił się i szepnął do ucha prawnika.

  • … i po trzecie Kondom, nie chrzań o jakiejś tam kreacji pieniądza, tylko raz na zawsze  zapamiętaj sobie, że pieniądze to my…