Niezależność NBP zachowana
Z dzisiejszych Z dzisiejszych prasowych wynika, że zarówno niezależny adytor (PWC) jak i EBC poparły w swoich opiniach stanowisko Zarządu NBP, czyli że zysk NBP w wysokości 4.2 mld został wyliczony prawidłowo. “Rządowa” część Rady musiała zmienić treść uchwały, która nie będzie działała wstecz.
Osobiście rozmawiałem z ważnymi ministrami tego rządu (z jednym nawet przez 2 godziny) gdy temat zysku po raz pierwszy pojawił się kilka miesięcy temu i gdy jeden z przybocznych premiera formułował werbalne groźby pod adresem NBP. Przekonywałem, że rząd podejmuje błędne i ryzykowne działania wobec NBP. Publicznie apelowałem żeby Rada nie szła tą drogą, bo na starcie swojej kadencji poważnie nadszarpnie wiarygodność, co może utrudnić realizowanie mandatu, czyli utrzymanie niskiej inflacji. Niektórzy członkowie Rady nawet zapowiedzieli dymisje, ciekawe czy zrealizują swoje obietnice. Pojawiły się też w mediach najpoważniejsze zarzuty, które dotyczą zgodności z konstytucją procesu wyboru “rządowych” członków Rady, czyli domniemanych zobowiązań dotyczących podjęcia działań na rzecz wydrukowania dodatkowych 4 mld złotych, których rząd bardzo potrzebuje.
W wyniku dzisiejszej rozmowy z osobą której poglądy bardzo szanuję dodam, że osobiście nie wierzę że takie zobowiązania miały miejsce w jakiejkolwiek formie. Natomiast ciąg zdarzeń który miał miejsce tworzy percepcję niekonstytucyjnego procesu wyboru “rządowych” członków RPP. Ta percepcja jest groźna dla banku centralnego.
Stało się bardzo źle, że rząd rozpętał ten konflikt. Najwyższy czas porzucić lepperowskie standardy uprawniania polityki gospodarczej i skupić się na prawdziwych reformach. Rząd PO-PSL ma pełnię władzy, jest to idealny moment żeby wyjąć z szuflad te słynne projekty reform które zostały tam schowane ze strachu przez prezydenckim wetem i zacząć je procedować w Sejmie. To będzie prawdziwy test zdolności reformatorskich Platformy. Los mówi sprawdzam.
Najważniejsze, że niezależność banku centralnego została zachowana. To będzie potrzebne w czasach greenspanowskiej ery turbulencji.
I jeszcze jedna uwaga. Dotyczy innego konfliktu, którego na razie nikt w mediach nie zauważył. Interwencje walutowe mają efekt sygnalny, to znaczy jeżeli bank centralny interweniuje w celu osłabienia swojej waluty, to jednocześnie wysyła sygnał na rynki finansowe, że jest gotowy OBNIŻYĆ stopy procentowe w przyszłości. Więc nie można jednocześnie interweniować na rynku walutowych osłabiając złotego i zapowiadać publicznie że planuje się PODWYŻKI stóp procentowych. Bo taki zestaw może skutkować napływem miliardów euro kapitału spekulacyjnego i pojawią się poważne kłopoty. NBP prowadzi obecnie niespójną politykę pieniężną.