W niedzielę rano byłem w programie Bronisława Wildsteina w TVP1, mówiliśmy o finansach publicznych.

Zapis jest tutaj. Jutro ukaże Dzisiaj ukazał się mój felieton w Dzienniku GP pt. Wczoraj liberałowie, dziś populiści.

Tusk_Gierek

Zdjęcie: FAKT.

W uzupełnieniu mojej wypowiedzi u Wildsteina dotyczącej stóp procentowych. Największe banki centralne świata kontynuują politykę kupowania wątpliwej jakości aktywów (obligacji zabezpieczonych hipoteką w USA i obligacji krajów PIIGS w strefie euro) lub planują zwiększenie skali druku pieniądza (USA, Wielka Brytania, Japonia). To powoduje, że krótkoterminowe stopy procentowe są bliskie zero, a oprocentowanie obligacji USA lub Niemiec jest najniższe w historii. Dodatkowo, drukowane przez wymienione banki centralne pieniądze są inwestowana na całym świecie, coraz częściej w krajach rozwijających się, w tym w Polsce. Na przykład zadłużenie krótkoterminowe Chin wzrosło w Q2’2010 o 24%, czyli około 350 mld dolarów, co odzwierciedla dużą skalę napływu kapitału spekulacyjnego do Chin oraz rekordowo niski koszt pożyczania dolarów.

To nie jest sytuacja normalna ani stabilna. W momencie gdy banki centralne przestaną drukować pieniądze (za kilka kwartałów?) nastąpi odwrót i kapitał spekulacyjny odpłynie z rynków rozwijających , powodując osłabienie walut i (silny) wzrost oprocentowania długu tych krajów. Tego momentu należy się obawiać, bo to właśnie wtedy może zostać przetestowana wiarygodność polskiej polityki fiskalnej. Pomimo rekordowo niskich stóp procentowych koszt obsługi długu publicznego Polski rośnie z 38 mld w 2010 roku do pond 42 mld w 2011 roku (bez uwzględnienia KFD, którego minister Rostowski nie uznaje za instytucję publiczną). W Strategii zarządzania długiem publicznym wyliczono, że koszty obsługi długu publicznego ogółem przekroczą znacznie 50 mld złotych w 2013 roku, a jeżeli stopy procentowe wzrosną bardziej niż zakłada strategia i złoty nie umocni się do euro do 3.50 jak zakłada rząd, to w 2014 roku koszt obsługi długu publicznego zbliży się do 60 mld złotych.

Dług publiczny po wyłączeniu KFD (co jest dziwne) oscyluje wokół 54.99% PKB przy założeniu 4-5% wzrostu, umocnienia złotego do euro do 3.50 i utrzymaniu się niskich stóp procentowych do 2014 roku. Naruszenie  któregokolwiek z tych założeń (wzrost wolniejszy, stopy wyższe, złoty się nie umacnia) powoduje przekroczenie progu 55%. Oczywiście rząd może się ratować sprzedając wszystko co ma, łącznie ze sprzedażą w leasingu zwrotnym budynku Kancelarii Prezesa Rady Ministrów, żeby obniżyć dług. Ale prawdy nie da się ukryć. Chyba że jeszcze nie zobaczyliśmy całej kreatywnej księgowości ministra finansów.