Jakie opcje działania ma strefa euro i co z tego wyniknie
Półtora roku temu pisałem na tym blogu i w mediach, że uchwalony plan pomocy Grecji jest absurdalny, że doprowadzi do kryzysu i że Grecja powinna natychmiast zbankrutować, a banki które tego potrzebują powinny otrzymać pomoc publiczną, gdyby miały wysokie straty po bankructwie Grecji. Nikt nie słuchał, większość pisała o solidarności, że trzeba pomóc etc. Minęło półtora roku i tak jak przewidywałem mamy poważny kryzys. Nikt już się nie nabierze na taką pomoc, która polega na tym, że unijni podatnicy pożyczają swoje ciężko zarobione pieniądze krajom PIIGS tylko po to, żeby bankierzy odzyskali swoje pieniądze, które bezmyślnie lokowali w tych krajach, a długi dalej narastają.
Pytani co dalej, jakie opcje ma strefa euro. Według mnie jest już za późno i czeka nas powazny kryzys finansowy, kryzys zadłużenia w strefie euro. Będą podejmowane próby powstrzymania kryzysu, ale prawdopodobnie jest już za późno. Jakie opcje ma strefa euro:
- EBC może rozpocząć skup obligacji krajów PIIGS na olbrzymią skalę, starają się obniżyć ich oprocentowanie (ceny i oprocentowanie obligacji zmieniają się w odwrotnych kierunkach, jak ceny rosną to oprocentowanie spada i vice versa). To byłoby działanie w stylu Fed-u. Po kilku miesiącach EBC skupiłby olbrzymie ilości obligacji od banków unijnych, ale ponieważ prspektywy wzrostu w krajach PIIGS są i pozostaną mizerne, jest mało prawdopodobne, że oprocentowanie obligacji by się obniżyło trwale, bo rynki będą nisko oceniały zdolność tych krajów do spłaty długów. Prawdopodobnie EBC poniósłby astronomiczne straty zupełnie tracąc wiarygodność i zdolność do prowadzenia polityki pieniężnej. Niemcy nigdy się na to nie zgodzą.
- Strefa euro może rozpocząć emisję obligacji gwarantowanych dochodami podatkowymi wszystkich krajów strefy euro. To jest niemożliwe w krótkim okresie bez uzgodnienia mechanizmu transferów fiskalnych pomiędzy krajami. Wydaje się mało prawdopodobne żeby Niemcy się na to zgodzili, bo mogłoby to oznaczać wzrost kosztów finansowania dla Niemiec i olbrzymie transfery fiskalne do mniej wiarygodnych krajów.
- Europejski Fundusz Stabilizacyjny może zostać powiększony z ponad 400 mld euro do 2-3 bilionów euro, żeby w razie problemów móc wspierać Hiszpanię i Włochy. Tylko czy Unię stać obecnie na taki wysiłek finansowy i jaki byłby rating o i oprocentowanie obligacji które emitowałby taki fundusz, być może istotnie niższy niż AAA. Czyli koszty takiej operacji byłyby znaczne. To rozwiązanie byłoby podobne do emisji euroobligacji. Symulacje pokazują, że gwarancje których Niemcy musiałyby udzielić takiemu funduszowi podniosłyby dług publiczny Niemiec do ponad 110% PKB, czyli Niemcy prawdopodobnie straciły rating AAA.
- Prywatne banki strefy zostaną zmuszone do częściowej restrukturyzacji zadłużenia kilku krajów PIIGS. Straty wynikające z tego działania mogą być duże i mogą wymagać dokapitalizowania wielu banków. W przypadku Grecji lub Portugalii skala byłaby do ogarnięcia, ale jeżeli obejmie to Włochy, to możemy mieć poważny kryzys finansowy
- Kraje PIIGS ogłoszą dalsze drastyczne oszczędności, żeby przywrócić wiarygodność. Ale już chyba nikt nie wierzy że społęczeństwa tych krajów to zaakceptują, nawet w Wielkiej Brytanii, gdzie obywatele popierali oszczędności, opinia publiczna powoli skłania się przeciw oszczędnościom.
Jeżeli szybko nie zostaną podjęte działania powstrzymujące rozprzestrzenianie się kryzysu, to może dojść do paniki na rynkach finansowych, czego pierwsze symptomy widzieliśmy w tym tygodniu, czyli dramatyczne spadki cen akcji banków unijnych, wycofywanie pieniędzy z funduszy rynku pieniężnego które lokują środki w papiery dłużne banków unijnych, dalsze obniżki ratingów.
Jeżeli EBC i Fed zaczną znowu kupować śmieciowe papiery wartościowe, to może jeszcze przez jakiś czas uda się powstrzymać spadki na giełdach. Ale w końcu przyjdzie godzina prawdy. I wtedy kryzys 2009 roku będzie tylko niewinnym preludium do tego co potem nastąpi.
Tak się kończy polityka prowadzona pod dyktando wielkiej finansjery.
Pozostaje zapiąć pasy, zainwestować oszczędności w aktywa które podczas kryzysu nie tracą na wartości i obserwować bieg wydarzeń.
Trzeba ludziom powiedzieć prawdę. Obecnie łamiemy wszelkie zasady rosnądnego gospodarowania pieniędzmi, wielkimi pieniędzmi:
- MFW nigdy nie powinien pożyczać pieniędzy krajom, które mają tak dramatyczną dynamikę długu jak Grecja
- W praktyce łamiemy traktaty unijne które zabraniają krajom unii ratować inny kraj unii, który ma problemy fiskalne na własne życzenie
- Polityka pieniężna EBC łamie zasady, nie można jednocześnie podnosić stóp procentowych (żeby zadowolić Niemcy) i kupować papiery śmieciowe krajów PIIGS (ilościowe poluzowanie polityki pieniężnej), bo to oznacza wysyłanie sprzecznych sygnałów, co jeszcze bardziej dezorientuje rynki finansowe
- Na bezprecedensową skalę tworzymy pokusę nadużycia, pokazując bankierom, że mogą łatwo zaszantażować polityków i opinię publiczną “jak nam nie oddacie pieniędzy to będzie straszny kryzys”.
- Celem działania banków centralnych stało się pompowanie indeksów giełdowych (Fed się do tego przyznał publicznie) co nigdy nie było celem działania banku centralnego. W ten sposób efekty pęknięcia jednej bańki leczymy przez tworzenie kolejnej.
- Tworzymy przekonanie, że można uniknąć cyklicznych wahań koniunktury, jeżeli wydrukuje odpowiednio dużo pieniędzy. W ten sposób zaburzmy naturalny cykl i zwiększamy jego amplitudę, doprowadzając do kryzysu
To się nie może dobrze skończyć. Im szybciej siły rynkowe doprowadzą do równowagi (co będzie bolesne przez jakiś czas) tym lepiej. Jeżeli dłużej politycy i bankierzy centralni będą kontynuowali obecne działania , tym większa skala kryzysu, który wydaje się obecnie nieunikniony.