Warcząca demokracja
Mieliśmy różne demokracje, ostatnio demokrację słupkowo-medialną, w której politycy dbają tylko o to żeby bobrze wypaść w mediach i mieć wysoki słupek popularności w sondażach. Ale okazało się, że ten rodzaj demokracji ewoluuje, i w czasach finansowej spirali śmierci przyjął formę demokracji warczącej. W takiej demokracji politycy na siebie warczą, jak wściekłe psy, toczące pianę nienawiści. A jak wiadomo takie psy nie są w stanie zgodnie obsikać ten sam krzaczek i się przyjaźnie obwąchać, raczej spuszczone z łańcucha zagryzą się na śmierć.
O przykłady nietrudno. Mimo szalejącego kryzysu finansowego Republikanie i Demokraci nie mogą się porozumieć w sprawie reform finansów publicznych w USA, co grozi impasem i potężnymi chaotycznymi cięciami w przyszłości, co może prowadzić do recesji w USA, o czym donosi The Economist.
W Europie media signore Bunga Bunga już podkopują autorytet nowego premiera Mario Monti. W Europie kanclerz Merkel chce przypodobać się swoim wyborcom, a prezydent Sarkozy i premier Cameron swoim, więc się zawzięcie kłócą, a kryzys przybiera na sile, o czym świadczą silne spadki na giełdach. Interwencje EBC na razie powstrzymały spadki wzrosty oprocentowania obligacji Włoch i Hiszpanii, ale to pozostaje bardzo blisko 7%, ale wewnątrz EBC też są spory, o czym świadczy niedawna rezygnacja Jurgena Starka (byłego wiceprezesa Bundesbanku) z zarządu EBC. Trwają spory między politykami z EBC na temat skali interwencji na rynku obligacji. Trwa kłótnia Komisji Europejskiej z Niemcami na temat możliwości emisji euroobligacji.
W zasadzie nie ma dnia bez złych informacji, które powinny skłonić polityków do opamiętania się i do podjęcia próby znalezienia kompromisu. Przypomnę, że trwa ucieczka szczurów bankowych z krajów południa Europy, agencje ratingowe ostrzegają że obniżą rating Francji, urzędnicy Komisji Europejskiej szykują się do strajku w obronie swoich przywilejów. To dopiero jest chore, Bruksela wysyła Leonów – Fiskalnych Czyścicieli do Aten i Rzymu, a ci sami Leoni (onowie?) u siebie tolerują fiskalną rozpustę.
Dzisiaj dowiedzieliśmy się także , że austriacki nadzorca bankowy zakazał bankom w Austrii i ich córkom zwiększania akcji kredytowej w Europie Środkowo-Wschodniej. Argumentacja jaka jest każdy widzi, ale w praktyce oznacza to próbę ograniczenie skali kurczenia się skonsolidowanych bilansów banków w Austrii, kosztem krajów Europy Środkowo-Wschodniej. Zresztą w wielu krajach banki-matki już wcześniej podjęły takie decyzje. Czyli bankowe szczury uciekają z niektórych rynków bo się boją utopić (z Włoch i Hiszpanii), a z innych są przepędzane z piskiem polewane wrzątkiem przez regulatorów z krajów pochodzenia kapitału.
Warto byłoby, żeby w takich smutnych czasach polscy politycy wyróżnili się na plus. Ale skąd! W ciągu miesiąca zdążyli się podzielić na mniejsze partie, i pokłócić o prawie wszystko. Mieliśmy dobre expose premiera Tuska, które zawierało kilka ważnych reform. To zamiast poprzeć te reformy i dopiero potem krytykować (zgodnie z wyznawaną przeze mnie pierwsza zasadą Stefana z Omaha), mamy totalną krytykę, co źle rokuje reformom. O swoje upomnieli się przedsiębiorcy, sędziowie, rolnicy (i PSL), zaraz pewno odezwą się pozostali. Zero zrozumienia dla skali wyzwań. A jak nie będzie reform, to za kilka miesięcy agencje ratingowe przestaną nam grozić palcem i przejdą do działania. I wtedy będzie płacz i zgrzytanie zębów.
Czas przestać warczeć na siebie i zacząć współpracować.
Na prośbę czytelnika bloga usunąłem drastyczne zdjęcie walczących pitbuli, oryginał jest tutaj, i zastąpiłem zdjęciem piesków dających sobie buzi. Tak powinni robić nasi politycy!