Wspólnota czy dom wariatów
W sobotę ukaże się mój felieton w Rzeczpospolitej, pt. Wspólnota czy dom wariatów. Historia dotyczy pewnej wspólnoty … mieszkaniowej, wszelkie ewentualne podobieństwo do rzeczywistych zdarzeń i postaci jest niezamierzone i całkowicie przypadkowe. Poniżej fragment:
“Witamy w naszej wspólnocie mieszkaniowej na ulicy Unijnej 1. Trzeci największy apartament w naszym bloku zajmuje sąsiad, Edek Cwaniacki, który jest właścicielem sieci pizzerii. Restauracje prosperowały świetnie przez dekadę, więc Edek zarobił mnóstwo pieniędzy. Goździkowa spod czwórki widziała kiedyś przypadkiem wyciąg z jego konta, miał odłożone ponad trzysta kawałków. Ale ten nasz sąsiad od kilku lat nie płaci czynszu i teraz jego dług wynosi 30 tysięcy złotych, i ten dług może doprowadzić do bankructwa całej wspólnoty mieszkaniowej. Odbywa się kryzysowe posiedzenie Rady wspólnoty mieszkańców ulicy Unijnej 1. Sąsiad Edka, Franek Żaba, który ma jeszcze większy apartament, i który kiedyś pożyczył Edkowi 100 tysięcy na rozkręcenie interesu zgłasza propozycję, żeby wszyscy się zrzucili na dług Edka, wypadnie po 1,500 złotych na lokal, więc nie tak dużo i wspólnota spłaci zadłużenie. Gruba Matylda, co wyszła za Niemca, i ma największy …. apartament popiera propozycję. Rudy Dyzio z kawalerki spod siódemki , głosuje nawet dwoma rękami, bo zawsze mu Matylda imponowała …”.
W sobotę w Rzepie ciąg dalszy i zakończenie tej historii.
Przypomnę, że właśnie ukazała się moja najnowsza książka, zbiór felietonów z lat 2010-2011. Można kupić tutaj.