Redystrybucyjne efekty polityki drukowania pieniądza
Każdy kto czytał książkę Adama Fergussona „Kiedy umiera pieniądz” dobrze wie jakie są efekty redystrybucyjne polityki druku pieniądza na masowa skalę. W II Republice Weimarskiej największe straty poniosła klasa średnia, która straciła wszystkie oszczędności, a bardzo bogaci ludzie i spekulanci giełdowi stali się jeszcze bogatsi, bo ci pierwsi przejmowali za bezcen przedsiębiorstwa, a ci drudzy zarabiali na spekulacjach akcjami i walutami. Dlatego warto przeanalizować jakie już są i jakie w najbliższych latach będą skutki obecnego druku pieniądza na masową skalę …
-
Obniżenie stóp do zera powoduje, że tradycyjne metody oszczędzania klasy średniej, takie jak konto w banku lub obligacje rządowe przynoszą mniejszy dochód niż inflacja, czyli realna wartość oszczędności klasy średniej spada, prowadząc do jej zubożenia.
-
Atmosfera kryzysu skłania firmy do zmniejszania zatrudnienia (lub zwiększania tylko w minimalnej skali), jednocześnie pracodawcy nie muszą podnosić wynagrodzeń, bo ludzie akceptują niskie płace bojąc się zwolnienia.
-
Zerowy koszt pieniądza , mimo wzrostu marż bankowych dostarcza firmom taniego finansowania, niskie koszty osobowa i niskie koszty finansowe pozwalają firmom zwiększać zyski.
-
Banki w USA i strefie euro mają zerowy koszt pozyskania finansowanie z banków centralnych, a odpożyczają pieniądza z wysoką marżą firmom, więc zarabiają krocie na różnicach odsetkowych. Dodatkowo otrzymują darmowe biliony dolarów i euro żeby spekulować na giełdzie i zarabiać na wzrostach cen akcji. Za wszystko płaci podatnik, czyli przeciętny obywatel.
-
Firmy przeprowadzają skup akcji dzięki dużym zasobom gotówki, co powinno prowadzić do wzrostów cen akcji, albo wypłacają wysokie dywidendy, co pomnaża majątek osób zamożnych, bo w większości takie osoby mają znaczne inwestycje na giełdzie.
-
W sumie polityka jest tak zaprojektowana, żeby łatwe pieniądze mogły zarabiać banki, ich właściciele i pracownicy wyższego szczebla, bogaci, którzy inwestują na giełdzie, i spekulanci giełdowi.
-
W rezultacie, polityka prowadzi do zubożenia osób nisko uposażonych, bo mają niskie odsetki od lokat, mają niskie płace i tracą pracę, i do wzrostu zamożności osób już zamożnych, dzięki wzrostom indeksów giełdowych. Czyli antykryzysowa polityka prowadzona przez największe banki centralne świata jest zaprojektowana w taki sposób, żeby doprowadzić do jeszcze większe rozwarstwienia społecznego, bogaci mają stać się jeszcze bogatsi, a biedni jeszcze biedniejsi.
-
To nie powinno nikogo dziwić, bo demokracja medialna to jest taki ustrój, w którym bogaci tworzą takie reguły gry, żeby mogli się bogacić kosztem biednych. Przykłady można mnożyć, z Polski mogę podać przykład wprowadzenia ulg podatkowych na budowę mieszkań na wynajem. To pozwoliło nielicznej elicie zamożnych ludzi w ogóle nie płacić podatku dochodowego przez wiele lat, więc żeby uzyskać odpowiedni poziom dochodów podatkowych w budżecie trzeba było podnieść podatki biednym. Ale bogaci powinni pamiętać jak skończyły się patologie II Republiki Wajmarskiej, był Holokaust i Druga Wojna Światowa. Teraz w wielu krajach widać pierwsze objawy nawracającego koła historii, wystarczy spojrzeć jakie partie zyskały nieoczekiwaną popularność podczas wyborów we Francji.
Paradoks obecnej polityki antykryzysowej polega na tym, że niezależnie od tego czy będzie ona skuteczna czy nie, może doprowadzić do silnego wzrostu nastrojów nacjonalistycznych, a od tego już tylko krok do patologii i zbrodni faszyzmu i komunizmu. Jeżeli polityka się powiedzie, to biedniejące grupy społeczne dostrzegą, że bogaci stali się jeszcze bogatsi ich kosztem. Jeżeli polityka się nie powiedzie, i nastanie Eurogeddon, wówczas olbrzymie bezrobocie też wyniesie ekstremistów do władzy w krajach strefy euro.
Obecna polityka antykryzysowa jest wadliwie zaprojektowana, skoro niezależnie od wyniku może prowadzić do złego scenariusza. Jeżeli rządzący w USA i Europie Zachodniej kompleks polityczno-finansowy tego nie zrozumie, to w ciągu najbliższych kilku lat dojdzie do nieodwracalnych zmian, na których stracimy wszyscy.