Nie panikować, jeszcze zdążycie
Jak widać sytuacja w strefie euro rozwija się zgodnie z moimi prognozami, plus/minus dwa miesiące. Osoby które inwestują w akcje, bo uczeni w Excelu rekomendowali kupno z powodu że są tanie (w porównaniach historycznych i według prognoz zakładających 3,5% wzrostu w Polsce) niech nie panikują, na panikę przyjdzie jeszcze czas.
Jeżeli ktoś oczekuje, że teraz pojawi się jakieś cudowne rozwiązanie problemu zadłużenia w strefie euro, to znaczy że zupełnie nie ogarnia sytuacji społeczno-politycznej która nabrzmiewa w Europie. Popularność zdobywają poglądy komunistyczno-faszystowskie (dla mnie to dwie odmiany tej same choroby), a druk pieniądza, czyli jedyna alternatywa, może tylko nasilić te te trendy.
Problem nadmiernego zadłużenia w Europie zostanie rozwiązany w jedyny możliwy sposób, Ci co mogą spłacić długi zrobią to, ale odczują spadek standardu życia (recesja), a ci co nie mogą zbankrutują i zostaną wygnani. To jest normalna kolej rzeczy, to jest zdrowe. Wszelkie eurokratyczne dziwne metody to kopanie puszki w dół ulicy, co powoduje, że problem narasta.
Od dłuższego czasu obserwuję, jak uczeni w Excelu opowiadają coraz większe głupstwa, powtarzając bez zrozumienia za jakimś ministrem lub komisarzem. Teraz klepią, że strefa euro jest lepiej przygotowana do walki z kryzysem niż dwa lata temu. To jest takie przygotowanie, jak założenie dziurawego kondona przed stosunkiem z prostytutką chorą na syfilis. Klientowi nie powiedziano, że kondon jest dziurawy i dlatego czuje się w miarę bezpiecznie. A dwa lata temu to było tak jak stosunek bez kondona z prostytutką co do której klient nie był pewien czy jest zdrowa, ale była taka szansa, nawet całkiem spora.
To ja się pytam, kiedy klient powinien czuć się bezpieczniej, dwa lata temu, czy teraz, w dziurawym kondonie, bo obecny system antykryzysowy strefy euro taki właśnie jest. Dla Polski jest z tego jedna lekcja, omijać prostytutki z daleka, żeby się nie zarazić.