Czy państwo zabija dla pieniędzy i jacy są politycy
W tym tygodniu ukażą się dwa moje felietony. W czwartek w Dzienniku Gazecie Prawnej będzie tekst pt. Czy państwo zabija dla pieniędzy? Pokazuję w nim że pomimo masowego wprowadzenia ograniczenia prędkości do 40 km na godzinę i zastawienia Polski fotoradarami, liczba śmiertelnych wypadków wzrosła. Poniżej fragment:
„Spójrzmy na dane. W 2011 roku było 39,4 tysiąca wypadków w których zginęło około 4200 osób, czyli o 11% więcej niż w 2010 roku, i to pomimo oddania do użytku rekordowej liczby dróg ekspresowych i odcinków autostrad. Trzeba jednak pamiętać, że taka liczba zabitych na drogach była za komuny, potem pod koniec lat 1990-tych zabijaliśmy na drogach ponad 7000 osób rocznie. Zatem obecny wynik, 4200, to jest znacząca poprawa. Trzeba jednak dokładnie zbadać, czy ten spadek z 7000 do 4000 wynika z większego natężenia ruchu, bo miasta stoją w korkach więc nie ma wypadków śmiertelnych, czy z faktu że mamy coraz wyższe mandaty i więcej fotoradarów. Natomiast wzrost liczby wypadków śmiertelnych w 2011 roku też powinien dać do myślenia, być może zbyt niskie ograniczenie prędkości i zbyt dużo fotoradarów powodują więcej wypadków w innych miejscach. Bo jeżeli tak jest, to będziemy mieli sytuację, w której minister finansów zbierze upragniony miliard z mandatów, ale państwo zabije w ten sposób kilka setek Polaków, których i tak szybko ubywa z powodów demograficznych.”
W sobotę będzie tekst w Rzeczpospolitej, w dodatku Plus/Minus, w który na podstawie 20-letnich obserwacji i wielu przeprowadzonych badań proponuję typologię polityków XXI wieku. Poniżej niektóre typy:
„Celebryta łachmyta – kiedyś wystąpił z programie oglądanym przez 1m0 mln ludzi, puścił głośnego bąką, beknął albo pokazał coś intymnego i uznał że to go kwalifikuje do kariery polityka. Ludzie też tak uznali i został wybrany. Jest znany z tego że jest znany. Jeżeli jest posłem to w Sejmie bywa tylko żeby załatwić sobie tani kredyt. Na pytanie co sądzi o danej ustawie, mówi że on by to ustawił inaczej. Całą pensję poselską wydaje na ubrania.
Skoczek – karierę polityka traktuje jako trampolinę do biznesu lub ważnych funkcji w Brukseli. Popracuje rok lub dwa na ważnym stanowisku publicznym a potem zostaje prezesem lub członkiem zarządu, najczęściej w firmie w której karty rozdaje rząd. Czasami stoi przed dylematem, interes kraju czy kariera w międzynarodowych instytucjach. Dylemat zawsze rozwiązuje zgodnie z sumieniem.
Smętny potakiwacz – w Sejmie siedzi w siódmym rzędzie lub dalej. Nie ma na nic wpływu. Na kartkach dostaje instrukcje jak głosować, czasami mylą mu się guziki. W swoim regionie udaje ważnego posła, ale nic nie może, co pogłębia jego frustrację. Żeby odreagować zgłasza interpelacje poselskie które czyta o drugiej nad ranem przy pustej sali. Smętny potakiwacz stara się awansować do roli firmowej czujki, czasami udaje załatwiacza.”
Pełna lista w sobotę w Rzeczpospolitej.