Banksterzy z GS-u i czwarty (samo)rozbiór Polski
W tym tygodniu ukażą się dwa moje felietony. W czwartek w Dzienniku Gazecie Prawnej tekst na bazie najnowszej książki byłego pracownika Goldmana Sachsa o patologiach w tym banku. Poniżej fragment:
“Książka Grega Smitha ujawnia niektóre sekrety działania GS-u i pokazuje metody zarabiania dużych pieniędzy. Podczas pracy dla GS-u w Londynie Greg Smith próbował uruchomić różne usługi dla klientów, potrzebne w czasach turbulencji na rynkach finansowych. Ale nikt nie chciał mu pomagać, ponieważ kultura organizacyjna firmy była nastwiona na „transakcje-słonie” i strzyżenie muppetów. Transakcja-słoń, jak wyjaśnia Greg Smith, to taka transakcja na której w jednym strzale GS zarabia na kliencie co najmniej milion dolarów. Książka pokazuje, jak ludzie w GS-ie zajmowali się wymyślaniem różnych złożonych produktów, których klient nie był w stanie zrozumieć, i sprzedawano te produkty zarabiając właśnie milion lub więcej na jednej transakcji. Nic dziwnego, że według Grega Smitha, w GS-sie klientów nazywano muppetami. Co prawda muppet oznacza sympatyczne futrzane zwierzątko, ale w brytyjskim slangu oznacza także idiotę. Czyli takiego klienta który dał się ostrzyc na ponad milion dolarów w jednej transakcji.”
W sobotę w Rzeczpospolitej w dodatku Plus/Minus będzie felieton, który jest prowokacją intelektualną. Zakładam w nim czwarty rozbiór Polski, tym razem taki samorozbiór, i pytam czytelnika w którym kraju chciałby zamieszkać. Poniżej fragment:
“[…] Przeprowadźmy pewien eksperyment intelektualny, załóżmy, że wzorem Czechosłowacji Polska podzieli się na dwie części. Na Zachodzie powstanie PRL, Polska Republika Lemingów, a na Wschodzie IV Rzeczpospolita. Linia graniczna musiałaby też przechodzić środkiem Mazowieckiego i Łódzkiego, w Warszawie na przykład wzdłuż linii Wisły. Stolica PRL-u zostanie przeniesiona do Gdańska lub Poznania, a IV RP do Krakowa. Zastanówmy się, jak mógłby wyglądać rozwój obu krajów. Najpierw pojawiłby się problem zadłużenia, kto je dziedziczy po III Rzeczpospolitej. Sprawiedliwie byłoby to policzyć według długu, który powstał za czasów gdy rządziły partie z nadania obecnych lemingów lub narodowców. W takim mechanizmie liczenia, PRL byłby na starcie bardziej zadłużony niż IV RP, co wynika z prostego faktu, że partie bazujące na poparciu obecnych lemingów rządziły znacznie dłużej niż partie w poparciem narodowców (tutaj można zaliczyć tylko rządy Jana Olszewskiego, Kazimierza Marcinkiewicza i Jarosława Kaczyńskiego). Dług PRL z pewnością przekroczyłby 60% PKB nowego kraju. To byłoby poważnym problemem, bo rząd PRL-u prawdopodobnie chciałby jak najszybciej doprowadzić do wejścia tego kraju do strefy euro. Być może po kilku latach udałoby się obniżyć dług, wtedy w PRL-u płacono by euro, w IV RP walutą była by złotówka. Flagą IV RP z pewnością pozostałaby białoczerwona z orłem w koronie. Z flagą PRL byłby problem, ale konsumpcyjnie i prounijnie nastawione społeczeństwo musiałoby wybrać coś innego. Kiedyś żartobliwie sugerowałem, że być może orła powinna zastąpić mała biedronka.”