Koniec recesji, co dalej? I co mają śmieci do inflacji.
Według metodologii KUKSA (quarter over quarter sesonally adjusted) wzrost PKB w Polsce przyspieszył w drugim kwartale z 0,2 do 0,4 (ostatnia kolumna w tabeli powyżej). W strefie euro recesja utrzymuje się w we Włoszech i Hiszpanii, ale znacznie płytsza niż poprzednio, za to zakończyła się we Francji i Portugalii. W normalnych czasach można by oczekiwać ożywienia gospodarczego i powrotu wzrostu do trendu, ale my mamy nienormalne czasy, w których kraje południa Europy są zadłużone w sposób który uniemożliwia obsługę długu w długim okresie, a dług w relacji do PKB cały czas rośnie. Mamy też banki, które muszą pozbyć się ponad 3 bilionów euro aktywów, czyli będą dalej ograniczać akcję kredytową. W takich warunkach nie należy liczyć na ożywienie.
Wchodzimy w ciekawą fazę, w której rynki finansowe w reakcji na lepsze dane o PKB będą podnosiły rynkowe stopy procentowe, a banki centralne za pomocą wypowiedzi ich prezesów będą mówiły że stopy pozostaną niskie przez dłuższy czas. Wzrost rynkowych stóp procentowych i delewarowanie oraz gorsze niższy popyt na unijny (niemiecki) eksport utrudnią utrzymanie ożywienia i należy się spodziewać gorszego trzeciego kwartału w strefie euro. W Polsce w życie wejdą cięcia budżetowe a ludzie odczują wyższą inflację w swoich portfelach, co też nie pomoże w podtrzymaniu ożywienia.
Dzisiejsze dane o inflacji (niespodziewany wzrost) są świetną lekcją o podatkach. Opłata (podatek) śmieciowa wzrosła o 50 procent po tym jak śmieciami zajęło się państwo, co podniosło wskaźnik inflacji o 0,3 procenta. W tym przypadku świetnie widać jak działa podwyżka opłat i podatków, które odbierają ludziom pieniądze (w tym przypadku przez wzrost cen) i dają je rządowi (a dokładniej samorządom). Najciekawsze jest to, że samorządy twierdzą że muszą zatrudnić rzesze nowych urzędników żeby zajmowały się śmieciami i że poniosą na tym straty, bo opłata jest za niska, więc możemy się spodziewać dalszych jej wzrostów. Mamy zatem wyższą inflację, większe zatrudnienie w administracji publicznej i mniej pieniędzy w kieszeniach.