Blog or die
Gdy w 2006 roku rozpocząłem pisanie bloga, byłem pierwszym bankierem centralnym na świecie na poziomie C-level, który to robił. Było to na tyle nowe, że nawet Roubini.com dostrzegł bloga i napisał, pół-żartem, że od teraz o stopach procentowych będziemy się dowiadywać ze strony bernanke.com, a nie z oficjalnych komentarzy Federal Reserve.
Ponieważ byłem bankierem centralnym i miałem dostęp do informacji kategorii ściśle tajne, bo do takich należą informacje o stopach procentowych i polityce kursowej, bardzo pilnowałem, żeby na moim blogu nie było żadnych informacji o bieżącej polityce pieniężnej lub kursowej. Ale minęło osiem lat, blogowanie stało się standardem i dzisiaj świat wygląda inaczej. Członek Rady Polityki Pieniężnej, Andrzej Bratkowski, uważa, że oficjalne komunikaty RPP pomijają jego stanowisko, więc publikuje swoje komentarze o polityce pieniężnej, również takie które zawierają wrażliwe rynkowo informacje, na swoim blogu. Więc teraz nie wystarczy czytać oficjalne komunikaty RPP, trzeba jeszcze czytać bloga Andrzeja Bratkowskiego.
Na swoim blogu członek RPP Bratkowski postuluje jednorazowe obniżenie stóp procentowych o 1 punkt procentowy. Ja uważam, że to nawet za mało, trzeba zejść prawie do zera, bo mamy deflację, a zaraz siądzie wzrost gospodarczy. Czyli merytorycznie zgadzam się z Andrzejem Bratkowskim. Ale nie zgadzam się z taką formą komunikacji. Bo dokąd to zmierza. Wyobraźmy sobie posiedzenie RPP za kilka lat, każdy członek ma konto na Twitter i Instagram, co chwila wysyła twity komentujące toczącą się dyskusję (która dzisiaj ma status ściśle tajne), a niektórzy dodają w trakcie zdjęcia na Instagram … przewodniczący znowu olewa dyskusję i zdobył nowy poziom w Angry Birds, ten czy tamten członek przysypia, co widać na Instagramie …. cytat dnia poleciał na SnapChat …
Żyjemy w ciekawych czasach.